poniedziałek, 20 października 2014

Ciężkie życie studenta

Jako, że jestem studentem nie mam, aż tak napiętego planu zajęć, czego mi czasami brakuje. Chcę aby ten blog nie był prze zemnie zaniedbywany, ale ciężko z tym może być dopóki nie zakupię swojego własnego laptopa. Z siostrami różnie to bywa i nie zawsze mi zezwalają używać swoich, gdyż oglądają seriale lub robią coś na nich. Jeśli dostaję możliwość dostania się do laptopa, którejś z sióstr to zazwyczaj sprawdzam rzeczy, które są dla mnie najważniejsze, tj. grupy związane ze studiami na FB, blogi które są dla mnie ważne i inne rzeczy. Z tego miejsca blog schodzi na poboczne miejsce z czego nie jestem zadowolony. Chciałbym aby ten blog miał lepszą przyszłość niż jak poprzedni.

Pomijając fakt starego bloga mam nadzieję, że ten w moich rękach będzie miał świetlaną przyszłość bo mam kilka tematów, które chciałbym poruszyć, a z każdym dniem ta liczba rośnie. Dzisiaj raczej nie napiszę czegoś sensownego, ale trochę pierdół.

Ostatnie dni robią się dla mnie dziwne. Raz mam dzień pełen jakiś głupich wpadek i wypadków, a następny lub dzisiejszy jest dniem szczęśliwym, a inny jakimś leniwym. Dni takie jak dzisiejszy są wyjątkowo wkurzające, ale nie do końca. Początek dnia jak zwykle zapowiada, że musi się stać coś złego. Pobudka poranna, wszystkie poranne czynności odhaczone z listy i można wychodzić na uczelnię. Trójmiasto jest ostatnio bardzo kapryśne jeśli chodzi o pogodę i deszczowe. Z myślą, że nie będzie zbyt mocno popadywać nałożyłem cieńszą kurtkę, jednak krople były na tyle duże, że kurtka i tak przemokła w niektórych miejscach zanim dotarłem do SKM. Stąd do Sopotu i z buta na wydział. Dzień na uczelni wyglądał jednak dość przyjemnie chociaż sennie co według mnie było nawet dobre. Po ostatnim wykładzie jak zawsze rutyna. Szatnia, SKM, zakupy i do domu. Przez cały dzień pisałem sms'y z moją kochaną Internetową siostrą DiDi. Dowiedziałem się również, że trójka moich przyjaciół z rodzinnego miasta się pokłóciła co sprawiło, że mam mniejszą ochotę jechać na prawie tydzień do domu, ale i tak nie zmienię już tego planu. Dotarłem do domu gdzie czekała mnie miła niespodzianka. Jedną z nich był dopiero co zrobiony obiad, tak obiad na studiach cieszy kiedy jesz 2 posiłki w ciągu dnia. Kolejną była wiadomość o solo comebacku Nicole. Od odejścia z KARA, poprzez treningi w USA, aż do solo comebacku. Nie mogę się tego doczekać jako jej fan. Koniec dnia był jednak okropnością, przepisywanie notatek z wykładów z brudnopisu do zeszytów. Mam już serdecznie dość przepisywania notatek, chociaż całkiem dobrze i szybko mi to wychodzi, lepiej nawet niż na wykładach.

Dzisiejszy dzień był dla mnie dniem szczęśliwym. Z jakiego powodu? Nawet tego nie wiem. Z jednej strony przypomniałem sobie dziś jak to kiedyś było na Twitterze, kiedy to jeden post zyskał ok. 1 mln RT i oficjalne konto YT również podało dalej mój Tweet. Przypomnienie sobie tych wszystkich ludzi, których poznałem dzięki kącie na Twitterze. Przypomnienie sobie wszystkich Internetowych przyjaźni, ale niestety z niektórymi już nie mam kontaktu. Dobre wiadomości dotyczące Nicole też się może do tego przyczyniły. A może to sms'y i to co dziś się działo na uczelni? A może i wszystko na raz? Tego nie wiem.

Na koniec takich postów jak to lubię robić i mam w zwyczaju, kilka piosenek sponsorujących dzisiejszy dzień:

Ta piosenka prześladuje mnie już 3 dzień i strasznie żałuję, że nie mam jej na telefonie.


Kolejna piosenka jest również jedną z tych, które mnie prześladują.


A na koniec jedna z tych piosenek, które wprowadzają mnie w dobry humor i nastrój pomimo tego co by się w danym dniu działo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz